Witajcie! Jako, że za oknem przepiękne okoliczności przyrody, dzień długi, jaśmin pachnie i jest po prostu przecudnie to i tworzyć się też jakoś bardziej chce;) U mnie różnie z tym bywa, jak nie ma weny to koniec, nawet nie biorę do ręki pędzla bo co nie zrobię i tak pójdzie do poprawki...;)
Ostatnio z tą weną całkiem nie najgorzej zatem dziś pokażę Wam kufer okazałych rozmiarów, zrobiony dla Pani Wychowawczyni na pożegnanie od dzieci z pewnej klasy 3b ;) (ten kuferek ma zostać dopiero wręczony więc mam nadzieję, że Pani Wychowawczyni tutaj nie zagląda, choć w sumie nigdy nic nie wiadomo, wszak świat jest szalenie mały;) W każdym razie: miało być różowo, trochę shabby, delikatnie i elegancko... Punktem wyjściowym była oczywiście serwetka (inna niż ta pierwotnie zaakceptowana, ale mam nadzieję że zostanie mi to wybaczone;), obdarłam ją i domalowałam tło bo to oryginalne nie za bardzo mi pasowało. Stwierdziłam, że najlepszym towarzystwem dla różu będzie srebrnoszara serweta w kropki, bo jak powszechnie wiadomo kropki pasują do wszystkiego;) Środek "na słodko" pierwotnie miała tam być przyklejona deseczka z jedną z róż z wieka, ale te "kilka" warstw lakieru zrobiło swoje i na końcu się okazało, że kufer się nie domknie... zatem środek wypełniłam perełkami, nie jestem z tego efektu do końca zadowolona, w sumie trochę za różowy ten środek, ale nie było już czasu na zmiany. Żeby dodać kuferkowi nieco szyku przykręciłam zapięcie, jedno z moich ulubionych. Mam nadzieję, że się spodoba i będzie długo służył nowej właścicielce. Zdjęć sporo, więc zapraszam co bardziej wytrwałych…;)
Kaczkowski dziś przypomniał i nuci mi się cały dzień…;)
Serdeczności!