Dziś zacznę nietypowo, od tyłu niejako. A wszystko przez nowy singiel Foo Fighters, który mnie po prostu rozwalił... w najlepszym tego słowa znaczeniu ;)) Męczę go tam i z powrotem od ładnych paru dni, wprowadza mnie w świetny nastrój - chłopaki naprawdę dają radę, z lukiem kreowanym na Beatlesów, kopem w swoim rodzaju :) Obadajcie, może i Wam przypadnie do gustu:)
Korzystając z dobrodziejstw długiego weekendu udało mi się skończyć kuchenny zegar. To jego drugie życie, pierwsze do mnie nie przemówiło ;) Stanęło na cytrynach, bawiłam się z tłem, żeby całość wygadała na ręcznie malowane, ten sam sposób co przy słonecznikach dla Ani, paleta farb, opóźniacz i wesoła twórczość..:) Zdjęcia kiepskie, ale coś tam widać ;) Efekt poniżej...
Na koniec jeszcze chciałam Wam pokazać jakie cudeńka dostałam niedawno od mojej przyjaciółki Uli. Cudna kartka, w całości prze nią zaprojektowana, każdy szczegół wykonalny samodzielnie – powstało takie oto cudo, a dodatkowo domowej roboty nalewka – pyszna aroniówka - w pięknej osłonie – do kompletu z kartką:) Takie właśnie niesamowite prezenty cieszą najbardziej! Ula, jeszcze raz dziękuję! :)
Pozdrowienia dla wszystkich odwiedzających! :)