piątek, 6 maja 2011

Na przekór sobie samej ;)

Bo właściwie to ja nie lubię lawendy:) Ani też „akordowej” pracy z powtarzającym się identycznym wzorem. A mimo to zrobiłam podkładki, sześc dokładnie i to z lawendą właśnie:) Doszłam do wniosku, że ten motyw mocno wycieniowany, odpowiednio sponiewierany, w zestawieniu z bejcą w kolorze dębu może wydać się całkiem fajny:) Sesja na trawce, bo szkoda nie wykorzystać takiej cudnej aury. Moje zwierzaki też wyglądają na zadowolone...;)


Żeby nie było tak całkiem antagonistycznie, na koniec jeden z bardzo „moich” kawałków :)




Słonecznego weekendu!

14 komentarzy:

  1. ja lawendę lubię, ale raczej jako zapach ;) sam motyw jest dość popularny i chyba też dość się na niego już napatrzyłam :)
    pozdrawiam!
    p.s. fajne masz psiaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coraz częściej znajduję u Ciebie na blogu moich muzycznych idoli sprzed lat. Teraz to raczej sentyment, ale bardzo silny. Lawendę że tak powiem muszę lubić, hihi, bo pełno jej w moim domu. Ona u mnie "pracuje" jako ochrona przed molami, wszak wełny u mnie pełno.
    Motyw lawendy w Twoim wydaniu bardzo ładny. To nic, że pospolity. Wiele rzeczy nigdy się nie nudzi.
    Miłego weekendu:)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Psiaki są wspaniałe! Mordki cudne! ;-)
    Lawenda dość już oklepana, ale w tym Twoim wydaniu - odpowiednio zszargana - znów atrakcyjna, szczególnie pudełko ;-)
    A The Doors to dla mnie mnóstwo skojarzeń i wspomnień... bardzo osobistych i wciąż przejmujących ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamy więcej wspólnego, niż śmiałabym pomyśleć. Faktycznie sponiewierana lawenda może mieć swój urok, choć nadal niezmiennie kojarzy mi się z Prowansją. W Twoim wykonaniu pewnie nawet chwasty wyglądałyby cudnie....chociaż ja chwasty lubię. :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Alicjo, no dokładnie:) Morrison był jedyny w swoim rodzaju:) A ja też tak mam, jak się czegoś uczepię to słucham na okrągło:) Dziękuję kochana i cieplutko pozdrawiam!

    Kasiu, no właśnie, taki wzór jest wręcz oklepany, no ale to takie małe wyzwanie:) A psiaki szalone, dzięki:) Uściski gorące!

    Pracownia-filcer: Aniu, bardzo się cieszę, że mogę przywołać czyjeś dawne wspomnienia:) Bardzo Ci dziękuję i życzę wspaniałego weekendu!

    Inkwizycjo, dziękuję kochana, a psiaki mocno pokręcone, ale przez to urocze:) Ciesze się, że nie tylko sobie sprawiłam przyjemność boskim Jimim :) Pozdrawiam serdecznie!

    Nurrgulo, myślę, że jeszcze nie jedno się znajdzie:)) Dziękują Moja Droga! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja lawendę lubie, ale nie wszędzie i nie cały czas :) Twoje podkładeczki sa urocze, ale psiaki powalają całkowicie :)

    Nigdy nie robiłam niczego bejcą, muszę kiedys spróbowac, bo efekt jest przedni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedźmo, dzięki:) Ja bardzo bejcę polubiłam, mieszam kolory, poszukuje nowych... polecam, warto spróbować:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lawenda ma klimat, a ta serwetka ma szczególny klimat a Twoje postarzanie ma szczególnie szczególny klimat i podkładki są śliczne a zwierzyna bardzo z Tobą szczęśliwa, co widać gołym okiem, więc tak trzymać.
    Pozdrawiam
    Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  9. Uśmiech sam wkrada się na twarz na widok tych szczęśliwych zwierzaków :)
    Podkładki bardzo, bardzo ładne. Uwielbiam lawendę ;)
    pozdrawiam i również życzę słonecznego i udanego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Graszynko, dziękuję, serdecznie pozdrawiam!

    Carmen, heh no takie pocieszne są:) Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja bardzo lubię lawendę więc te podkładki w szczególności mnie zachwycają!

    OdpowiedzUsuń
  12. Super podkładki!
    Ja mam pierwsze dopiero za sobą:)
    Moc pozdrowień!

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. :) dziękuję:) heh psiaki fajne wielorasowe:))

      Usuń

Obserwatorzy